Informacja Administratora

Na podstawie art. 13 ust. 1 i 2 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych), Dz. U. UE. L. 2016.119.1 z dnia 4 maja 2016r., dalej RODO informuję:
1. dane Administratora i Inspektora Ochrony Danych znajdują się w linku „Ochrona danych osobowych”,
2. Pana/Pani dane osobowe w postaci adresu IP, są przetwarzane w celu udostępniania strony internetowej oraz wypełnienia obowiązków prawnych spoczywających na administratorze(art.6 ust.1 lit.c RODO),
3. jeżeli korzysta Pan/Pani z odnośnika na stronie będącego adresem e-mail placówki to zgadza się Pan/Pani na przetwarzanie danych w celu udzielenia odpowiedzi,
4. dane osobowe mogą być przekazywane organom państwowym, organom ochrony prawnej (Policja, Prokuratura, Sąd) lub organom samorządu terytorialnego w związku z prowadzonym postępowaniem,
5. Pana/Pani dane osobowe nie będą przekazywane do państwa trzeciego ani do organizacji międzynarodowej,
6. Pana/Pani dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres i w zakresie niezbędnym do realizacji celu przetwarzania,
7. przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania lub prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania,
8. ma Pan/Pani prawo wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych,
9. podanie przez Pana/Panią danych osobowych jest fakultatywne (dobrowolne) w celu udostępnienia strony internetowej,
10. Pana/Pani dane osobowe nie będą podlegały zautomatyzowanym procesom podejmowania decyzji przez Administratora, w tym profilowaniu.
zamknij

Dziecięce emocje w czasie świąt – jak pomóc najmłodszym je zauważyć, zrozumieć i przeżyć?

Dziecko w czapce Mikołaja odwrócone tyłem do obiektywu, ubierające choinkę. Dookoła tytuł artykułu.

Święta w wyobrażeniach dorosłych są zwykle czasem bliskości, ciepła i radości. Badania CBOS pokazują, że dla większości z nas Boże Narodzenie to przede wszystkim święto rodzinne, skupione na byciu razem i pielęgnowaniu relacji. W ogromnej części polskich domów kultywujemy wigilijne zwyczaje – dzielimy się opłatkiem, przygotowujemy tradycyjne potrawy, ubieramy choinkę. Świąteczne rytuały, przynoszące dorosłym ukojenie, dla dzieci mogą być jednocześnie źródłem zachwytu i wielkich emocji, nad którymi dopiero uczą się panować. Ekscytacja oczekiwaniem na Mikołaja, euforia po prezentach, a chwilę później rozczarowanie albo skrajne zmęczenie – w święta emocje maluchów potrafią zmieniać się jak w kalejdoskopie. Nic dziwnego, że dzieciom trudno zasnąć, spokojnie wytrwać przy stole czy zachowywać się zgodnie z oczekiwaniami otoczenia. W wielu przypadkach nie chodzi o „złe wychowanie”, lecz o naturalne przeciążenie organizmu nadmiarem bodźców. A kiedy dorośli rozumieją, co stoi za zachowaniami dziecka, łatwiej jest im udzielić wsparcia, którego ono naprawdę potrzebuje. Skąd więc biorą się te świąteczne emocje u maluchów i jak możemy im w nich mądrze towarzyszyć?

Anatomia dziecięcego przeciążenia

Dla małego dziecka poczucie bezpieczeństwa jest mocno związane z przewidywalnością i stałym rytmem dnia. Okres świąteczny często wywraca tę rutynę do góry nogami. Pory posiłków się przesuwają, drzemki znikają z planu dnia na rzecz przygotowań lub wizyt, a wieczorne zasypianie przeciąga się przez długie spotkania. Gdy brakuje stałych punktów odniesienia, organizm dziecka zaczyna działać w trybie podwyższonej gotowości. W takim stanie maluchowi trudniej się wyciszać i wracać do równowagi. Do tego dochodzi ogrom bodźców sensorycznych, które mózg kilkulatka musi przetworzyć w krótkim czasie. Migające światełka choinki, głośna muzyka czy gwar rozmów wielu osób naraz potrafią szybko przytłoczyć układ nerwowy.

Kolejnym istotnym czynnikiem generującym napięcie jest presja społeczna, którą dzieci bezbłędniewyczuwają – nawet jeśli nie jest ona wyrażona wprost. Oczekiwania dotyczące „bycia grzecznym”, uprzejmego przywitania się z dawno niewidzianą ciocią, recytowania wierszyków czy dziękowania za nietrafiony prezent są dla kilkulatka nie lada ciężarem. Dodatkowo sama tradycyjna koncepcja Świętego Mikołaja, Aniołka, Dzieciątka czy Gwiazdora – choć magiczna – niesie ze sobą delikatny element oceny oraz niepewności, która może generować lęk. A jeśli dołożymy do tego więcej cukru w diecie, mniej ruchu na świeżym powietrzu i ogólne zmęczenie, powstaje mieszanka, w której wybuchy płaczu czy złości stają się po prostu biologicznym „zaworem bezpieczeństwa” dla przeciążonego organizmu.

Świąteczne emocje u najmłodszych

W okresie świątecznym u dzieci pojawia się cała paleta uczuć, których natężenie potrafi zmieniać się błyskawicznie. Najczęściej możemy zaobserwować:

  • radość,

  • ekscytację,

  • niepokój,

  • rozczarowanie,

  • złość,

  • smutek.

Wszystkie te emocje wynikają bezpośrednio z tego, co dzieje się wokół dziecka. Euforia to często fizjologiczny skutek nagłego wyrzutu dopaminy i innych neuroprzekaźników przy otwieraniu prezentów, natomiast trudne do zniesienia rozczarowanie pojawia się, gdy dziecięce oczekiwania rozmijają się z rzeczywistością. Frustracja może z kolei wystąpić wtedy, gdy sztywno zaplanowany przebieg świąt przerywa spontaniczną zabawę. Każda z tych reakcji jest po prostu informacją, że mały człowiek próbuje poradzić sobie z intensywnością bodźców.

Emocje nie tylko od święta, czyli wsparcie na co dzień

Emocje dziecka nie pojawiają się wyłącznie w wyjątkowych momentach – czas świąt często działa jak szkło powiększające, które wyostrza reakcje i trudności, z jakimi mały człowiek mierzy się na co dzień. Dlatego prawdziwa praca nad radzeniem sobie z napięciem to nie doraźna interwencja przy wigilijnym stole, lecz stały element relacji, budowany cierpliwie każdego dnia. Podstawą tej emocjonalnej odporności jest dbanie o higienę układu nerwowego, czyli zapewnienie przewidywalnej rutyny, odpowiednia ilość snu, zdrowa dieta oraz duża dawka ruchu na świeżym powietrzu. To właśnie te pozornie błahe elementy ładują psychiczne baterie dziecka, dając mu zasoby niezbędne w trudniejszych momentach. Równie istotne są chwile wyciszenia i nuda – ta przestrzeń pozwala dziecku w spokoju „przetrawić” bodźce i przepracować przeżycia z całego dnia.

Niezwykle wspierające dla rozwoju inteligencji emocjonalnej są małe, regularne praktyki, które w naturalny sposób budują język emocji i porozumienia:

  • Nazywanie emocji. Regularne odzwierciedlanie tego, co maluch może czuć, na przykład poprzez słowa: „Widzę, że jesteś rozczarowana, bo chciałaś innego misia”. Takie komunikaty pomagają dziecku nazwać chaos w głowie, zrozumieć swój stan wewnętrzny i poczuć się naprawdę zrozumianym.

  • Łączenie emocji z potrzebami. Szukanie głębszych przyczyn zachowania – choćby poprzez zdanie: „Krzyczysz, bo chcesz mi coś ważnego powiedzieć” – daje dziecku ważną lekcję. Pokazuje, że nawet trudne emocje są po prostu sygnałem o ważnych, niespełnionych potrzebach.

  • Modelowanie przez dorosłego. Dostrzeganie własnych uczuć w bezpieczny sposób, na przykład wyznaniem: „Jestem trochę zdenerwowana, dlatego odpocznę chwilę, pijąc herbatę”, pokazuje, że dorośli też czują i potrafią sobie z tym konstruktywnie radzić.

W wyrażaniu emocji pomagają też wspólne aktywności – czytanie książeczek, rysowanie czy odgrywanie scenek, które stają się dla dziecka naturalnym mostem do wyrażenia przeżyć trudnych do ubrania w słowa. Równie istotna jest nasza rola w tłumaczeniu świata poprzez zwykłe, codzienne rozmowy, choćby o tym, że za każdym prezentem – nawet nietrafionym – stoi czyjaś ciepła myśl. Na tym fundamencie budujemy niezwykle ważną umiejętność rozróżniania tego, co czujemy, od tego, co robimy. Dziecko potrzebuje bowiem jasnego drogowskazu, że każda emocja jest przez nas w pełni akceptowana, podczas gdy na żadne raniące czy agresywne zachowanie nie będzie naszej zgody. Takie spokojne towarzyszenie daje maluchowi bezcenne poczucie, że z każdym trudem poradzi sobie przy wsparciu bliskich.

Współpraca rodziców i wychowawców

Codzienność małego człowieka jest naturalnie rozpięta między dwa światy – dom i przedszkole czy żłobek, a wydarzenia w każdej z tych sfer mają równe znaczenie dla jego emocjonalnej równowagi. Podczas gdy nauczyciel obserwuje podopiecznego na tle grupy, rodzic zna jego reakcje w bezpiecznym zaciszu domowym. Dopiero zestawienie tych dwóch perspektyw daje pełny, prawdziwy obraz tego, co dzieje się w głowie i sercu dziecka, pozwalając otoczyć je mądrą, uważną opieką, niezależnie od miejsca pobytu.

Aby ta podzielona rzeczywistość stanowiła dla dziecka spójną całość, niezbędne jest wzajemne wsparcie i stały przepływ informacji między rodzicami a kadrą. Proces ten staje się dziś znacznie prostszy dzięki nowoczesnym rozwiązaniom, a systemy zarządzania placówkami, w tym Kidplace, umożliwiają błyskawiczne przekazanie wiadomości o gorszym samopoczuciu czy trudniejszym poranku. Dzięki temu dorośli mogą na bieżąco dostosowywać swoje reakcje i „grać do jednej bramki”, tworząc dla dziecka przestrzeń do rozwoju wolną od sprzeczności.

Zauważyć emocje – pierwsze oznaki zmęczenia i stresu u dziecka

W takiej codziennej i świątecznej układance jedno pozostaje niezmienne – uważność na to, co dziecko sygnalizuje zachowaniem. Kilkuletnie dzieci rzadko potrafią nazwać swój stan. Zamiast powiedzieć mamie lub tacie „Jestem zmęczony”, wysyłają sygnały poprzez swoje ciało i zachowanie. Spostrzegawczy rodzic może zobaczyć je wcześniej, zanim emocje wybuchną. Często zaczyna się od marudzenia, które łatwo wziąć za kaprys, a zwykle jest pierwszym znakiem zmęczenia i niewydolnej samoregulacji. U innych dzieci napięcie widać w nadmiernej ruchliwości, bieganiu bez celu czy głośnym śmiechu nieadekwatnym do sytuacji. Bywa też odwrotnie – dziecko nagle cichnie, kładzie się na podłodze albo skrywa w samotnej zabawie. Wszystko to są sposoby, w jakie maluch komunikuje przeciążenie.

Zachowania określane jako „niegrzeczne” warto wtedy odczytać jako wołanie o pomoc. Bicie, krzyk, rzucanie przedmiotami czy odmowa współpracy najczęściej nie wynikają z chęci wyrządzenia przykrości, tylko z bezradności wobec emocji, które zalewają dziecko. Ważnym elementem obserwacji jest więc zwrócenie uwagi na sygnały wegetatywne płynące z ciała malucha. Zaczerwienione uszy, spocone dłonie, przyspieszony oddech, szkliste oczy czy napięcie mięśni twarzy to fizyczne manifestacje stresu. Zauważenie ich odpowiednio wcześnie pomaga dorosłemu zachować spokój i szukać sposobu na ulgę, zamiast kary – z korzyścią dla obu stron.

Trudne momenty świąteczne – jak reagować bez presji?

W trakcie świątecznych spotkań nieuchronnie dochodzi do sytuacji, które wystawiają cierpliwość rodziców na próbę. Często w obliczu nagłego płaczu czy buntu przy gościach czujemy się zagubieni i po prostu nie wiemy, jak sobie z tymi emocjami radzić. Zastanawiamy się, jak zareagować mądrze, aby wesprzeć dziecko, a jednocześnie nie ulec presji idealnego zachowania. Co więc możemy zrobić?

 

Przy wigilijnym stole

Świąteczny stół pełen nowych zapachów to dla dziecka duże wyzwanie. Niechęć do tradycyjnych dań najlepiej potraktować jako naturalną obawę przed nieznanym i poszukać złotego środka. Oczywiście warto zachęcać malucha do kosztowania nowych smaków, niemniej przy upartej odmowie lepiej ze spokojem zaproponować bezpieczną alternatywę.

Często da się pogodzić potrzeby dziecka ze świątecznym menu – nawet jeśli maluch nie lubi warzyw w zupie, może z chęcią zjeść miseczkę „czystego” barszczu. A nawet jeśli na talerzu wyląduje tylko sucha bułka z ulubionym dodatkiem, wcale nie sprawi to, że magia świąt nagle zniknie.

Wizyty u rodziny i powitania

Odwiedziny u bliskich wywołują różne emocje – o ile niektóre dzieci naturalnie garną się w ramiona dziadków i do rodzinnych występów, dla innych presja recytowania wierszyków czy rozdawania całusów na powitanie bywa paraliżująca. Warto wtedy uruchomić empatię i pomyśleć, jak sami czulibyśmy się, gdyby ktoś zmuszał nas do fizycznej bliskości czy publicznych popisów wbrew woli.

Odmowa kontaktu nie musi więc świadczyć o braku kultury, a najlepszym wsparciem jest tu połączenie wcześniejszych ustaleń z rolą rzecznika dziecka. Jeszcze w domu spróbujcie wymyślić bezpieczną alternatywę powitania, jak przybicie piątki czy machanie ręką, aby potem w drzwiach spokojnie wyjaśnić te zasady rodzinie. Jeśli mimo to emocje wezmą górę, wspólne wyjście do cichego pokoju i chwila rozmowy pozwolą wrócić do równowagi szybciej niż jakiekolwiek napomnienia.

Przy rozpakowywaniu prezentów

Możliwość otwarcia prezentów to moment, na który dzieci czekają z zapartym tchem – jednak ta wielka ekscytacja często idzie w parze z ogromnym napięciem. Gdy wymarzony upominek okaże się inny niż w wyobrażeniach, rozczarowanie potrafi eksplodować w ułamku sekundy, zamieniając radość w płacz, a nawet niszczenie podarunku czy agresję. Takie zachowanie zazwyczaj nie jest dowodem na brak wdzięczności, lecz sygnałem, że emocje po prostu przelały czarę goryczy i dziecko nie radzi sobie z frustracją.

Warto przyjąć ten bolesny smutek ze zrozumieniem, ale jeśli maluch w furii zaczyna bić lub psuć zabawki, musimy przerwać agresję i postawić granicę. Spokojny komunikat: „Widzę, że ten prezent ci się nie podoba, jesteś wściekły, ale nie zgadzam się na niszczenie” oddziela emocje od czynów, dając dziecku oparcie w chwili, gdy wizja idealnych świąt zderza się z rzeczywistością.

Relacja ważniejsza od perfekcji

W gąszczu świątecznych przygotowań łatwo zapomnieć, że celem nie jest stworzenie perfekcyjnie wyreżyserowanego widowiska, ale po prostu dobry, wspólny czas. Pamiętajmy, że ewentualne trudniejsze momenty czy gorszy nastrój przy stole nie są dowodem na to, że święta się nie udały – są tylko znakiem, że jesteśmy ludźmi, a nie aktorami w reklamie. Najpiękniejszym prezentem, jaki możemy podarować sobie i dziecku, jest odpuszczenie presji na idealny wygląd czy zachowanie. Bo to właśnie w atmosferze akceptacji i spokoju, a nie w wymuszonym uśmiechu, rodzą się najcieplejsze wspomnienia, do których po latach chce się wracać.

 

 

Źródła: